poniedziałek, 10 lipca 2023

Pełnia szczęścia

 Autor: Edyta Świętek

Tytuł: Pełnia szczęścia

Wydawnictwo: Replika

Liczba stron: 304

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2020

ISBN: 978-83-66481-64-0

 

 

 

Urlopuję i się relaksuję. Nadrabiam zaległości recenzenckie, ale nie odmawiam sobie książek i audiobooków dla przyjemności. O Pełni szczęścia Edyty Świętek miałam nie pisać, lecz zmieniłam zdanie. Okładka i blurb zachęciły mnie do wakacyjnej lektury:

O najsłodszy karmelku! Moje życie to jedna wielka porażka!!! (. 52)

Madzia Kociołek jest zwyczajną szarą myszką, której wciąż przydarzają się rozmaite wpadki. Oczko biegnące przez całą długość rajstop? Plamy? Katastrofy stylistyczne? Jeśli to wszystko kogoś musi spotkać, to z całą pewnością spotka Madzię, lecz to tylko wierzchołek góry lodowej na jej wyboistej drodze życiowej. Panna Kociołek za wszelką cenę pragnie odmienić swoje bezbarwne życie. Satyryczna historia z morałem ukazująca w krzywym zwierciadle kobietę, która traci zdrowy rozsądek i umiar w dążeniu do upragnionego celu.

Magda! Magda! Słyszałaś najnowsze plotki? (s. 218)

To zupełnie inna odsłona Edyty Świętek i jej pióra. Było lekko, zabawnie, prześmiewczo, ale i pouczająco, choć przypuszczam, że (nie)zamierzenie. A może zamierzenie, zważywszy na kreację głównej bohaterki i jej wielce wymowne nazwisko (i niech nikt mi nie mówi, że onomastyka nie ma znaczenia). Kotłuje się w życiu Magdy, oj kotłuje! O pardon… Madzi. Trzydziestopięcioletnia kobieta czasami zachowuje się jak nieporadne życiowo dziecko, a zdrobnienie imienia jeszcze to podkreśla. Madzia jest niezagospodarowaną, w pełni samodzielną komórką społeczną. Jest nad czym popracować.

Wystarczy tylko chcieć! (s. 101)

Co wyróżnia tę powieść? Wyliczenia i wypunktowania różnych rzeczy. Przypomina to notatki szkolne, ale zupełnie inaczej się czyta, o wiele lepiej, niż jednolity tekst i wyliczenie przez przecinki. A i oko się nie męczy. W sumie to każdy powinien zrobić sobie LISTĘ OSIĄGNIĘĆ i LISTĘ PORAŻEK. Może stanie się to przyczynkiem do rozpoczęcia zmian w sobie. Zmiany są potrzebne, a metamorfoza wewnętrzna i zewnętrzna mogą pomóc w osiągnięciu wyższych celów.

Do stu tysięcy drożdżówek z budyniem! (s. 139)

Jest wyjątkowo smakowicie! Autorka kulinarnymi powiedzonkami w wersji wykrzyknikowej, czy to entuzjastycznej, czy to przerażającej, czy też gromowładnej, wywołuje u czytelnika nie tylko uśmieszek na twarzy, ale i ślinotok, i burczenie w brzuchu. Bo jak tu obejść się smakiem, gdy czyta się o torcie bezowym z bitą śmietaną, batoniku z karmelem i orzeszkami, krówce mordoklejce z sezamem, kotlecie schabowym i mizerii, porcji frytek z ketchupem… Nawet przekleństwa są smakowite. Normalnie chce się jeść!

Magdo! – warczy ostrzegawczo Głos. (s. 47)

Upierdliwy Głos Sumienia wywierający presję na Madzię! Znaczy się narrator, a właściwie to sama Edyta Świętek. Cóż za finezja narratorska z komentarzami i bezpośrednimi zwrotami do czytelnika oraz zabawnymi potyczkami z Madzią! Autorka czasami umywa ręce od poczynań swej pechowej bohaterki, innym razem uświadamia czytelniczki lub je ostrzega, czasem krzyczy, że chce jeszcze żyć, gdyż styl jazdy Madzi przerósł narratorskie siły autorki. Wyjaśnia zawiłości gwary krakowskiej. Rozbroiła mnie empatia Głosu Sumienia w przypadku trzynastego rozdziału. Pechowa trzynastka plus pechowa Madzia Kociołek to… ciekawe rozwiązanie kumulacji pecha. Tylko niepotrzebnie namieszała pod koniec powieści. Zakończenie nie do końca mi się spodobało, drogi Głosie Sumienia. Tak bywa.

Rozumku! Rozumku! Czyżbyś zgubił się w tym rudym gąszczu? (s. 133)

To poradnik, jak (nie) zostać Kobietą z Klasą i jakich doradców (nie) słuchać. W powieści znajdują się wskazówki i dobre rady, tylko trzeba mieć na uwadze, kto je wygłasza. Gust Wioletty i jej niedźwiedzie przysługi pominę milczeniem. Co innego dyrektor Nina Strega-Oramus. Klasa sama w sobie, a jeszcze nie dawno pracowała biurko w biurko z Madzią. Niełatwo być jednocześnie inteligentną i piękną kobietą, a przedzierzgnięcie się w wielobarwnego motyla wymaga czasu, pieniędzy oraz dobrych doradców i specjalistów w swojej dziedzinie. Dobrze być docenionym, zauważonym, jednak trochę samokrytycyzmu nie zaszkodzi, gdy patrzy się w lustro. Kociołkówna wymiata!

Jesteś już dorosła. Musisz ponosić konsekwencje swoich czynów. (s. 290)

Pełnia szczęścia to gwarantowany relaks i masaż przepony oraz nauka bycia Kobietą z Klasą i zachęta do metamorfozy, a przynajmniej zrobienia sobie podsumowania porażek i sukcesów. Mimochodem powieść uczy asertywności, budowania pewności siebie, ponoszenia konsekwencji, prowadzenia profilu w mediach społecznościowych. Wzmaga łaknienie. 

Książka bierze udział w wyzwaniu: Abecadło z pieca spadło

1 komentarz:

  1. Muszę koniecznie przeczytać bo tej książki jeszcze nie brałam na tapet.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.